Wbiegłam
do domu. Śmieci na twarzy dawały mi tylko trochę czasu na ukrycie
się, a coś mi mówiło, że ta baba tak łatwo mi nie odpuści. W
mojej głowie wzrastało uczucie paniki. Co będzie, jak całe moje
życie
straci sens? Zmieni się nie od poznania? Gdzie był, do piernika,
Severus! Przecież miał mnie bronić przed pasożytami z
przeszłości. A może w tym momencie zachowywałam się jak
kretynka? Może powinnam do niej wyjść i zmusić ją do wyznania mi
prawdy?
Bez zastanowienia chwyciłam
różdżkę, którą kilka dni temu dostałam od Severusa. Nie dał
mi jeszcze żadnej lekcji, ale przecież ona o tym nie wie. Nie mając
lepszego pomysłu, skuliłam się za jego szarym fotelem. Jeśli
wejdzie do domu od frontu, to nie ma szans, że mnie zobaczy.
Tak, jak się spodziewałam,
po chwili usłyszałam uderzenia obcasów o parkiet. Szła pomału,
jakby bała się stawiać kolejne kroki. Błagałam w duchu, aby
odwróciła się na pięcie i wyszła. Nic takiego nie nastąpiło.
Próbowałam przełknąć gorzkie łzy strachu i nie wydać z siebie
żadnego szlochu. Słone krople płynęły strumieniami po moich
bladych policzkach. Gdzie on jest!?
- Błagam cię, wyjdź. –
Usłyszałam jej trzęsący się głos.
Bała się tak jak ja albo
nawet bardziej. Mogłam to wykorzystać. Nastraszyć ją tak, że już
nigdy by tu nie wróciła. Napastniczka zbliżała się do mnie
niebezpiecznie. Raz kozie śmierć.
Wstałam tak gwałtownie, że
zakręciło mi się w głowie. Z piersi kobiety wydarł się
przeraźliwy krzyk. Zagroziłam jej różdżką.
- Spadaj stąd! –
krzyknęłam, choć zabrzmiało to bardziej jak jęk.
- Ginny, nie poznajesz mnie?
To ja Hermiona. Odłóż tę różdżkę, przecież możemy
porozmawiać.
Lustrowałam ją wzrokiem.
Próbowałam sobie przypomnieć, skojarzyć choćby najdrobniejszy
szczegół. W głowie miałam zupełną pustkę.
Hermiona
– powtarzałam sobie do znudzenia. Nic. Zero wspomnień.
- Dobrze ci radzę, wyjdź
stąd jak najszybciej – jęknęłam, zalewając się kolejną falą
łez.
- Powiedz mi, z kim tu
mieszkasz? Widziałam męski płaszcz i buty. Boisz się go? Trzy…
- Powiedziałam ODEJDŹ! –
wrzasnęłam, przerywając jej.
Zapadła chwila milczenia.
Patrzyła na mnie wystraszona, jakby cały czas nie wierzyła w to,
co zobaczyła. Po chwili spuściła wzrok. Odetchnęłam z ulgą,
mając wrażenie, że zaraz sobie pójdzie. Pomyliłam się.
- Co powie Harry, jak dowie
się, że żyjesz? – zadała pytanie sama sobie. – On nadal cię
kocha, wiesz?
Harry, jaki znowu Harry!? Do
diabła z tym wszystkim. Może to tylko sen? Potworny koszmar,
spowodowany moimi głupimi pytaniami? Tylko dlaczego nie budzę się
z krzykiem jak zazwyczaj?
- Nie znam żadnego
Harry’ego…
- A twoi rodzice? Oszaleją
z radości, jak im powiem. Ron, George, Percy, Charlie, Bill,
przecież musisz im powiedzieć, że…
- NIE! Nie mam zielonego
pojęcia o kim ty mówisz! Nie masz prawa im o mnie wspominać.
- Ale to twoja biologiczna
rodzina!
- On jest moją rodziną.
- Jaki
on?
Nie odpowiedziałam.
Poczułam, jak przez moją głowę przeszła kolejna fala bólu.
Mimowolnie wypuściłam różdżkę z ręki i zacisnęłam powieki.
Wszystko się we mnie kotłowało. Moja przeszłość zaczęła się
rozszerzać. Do bólu i ciemności dołączyło kilka imion i twarz
tej kobiety. Tylko dlaczego ona się uśmiechała? Pokazywała mi
długie białe zęby. Skąd ona je wzięła? Przecież jeszcze przed
chwilą miała idealne. Co na jej głowie robiła ta burza kręconych
włosów? Jeszcze przed chwila miała modne uczesanie? Z jej twarzy
zniknął cały makijaż, a rysy nabrały dziecinnego wyglądu.
Usłyszałam krzyk, a raczej
pełen strachu i cierpienia wrzask. Jak wielkie było moje
zdziwienie, kiedy zrozumiałam, że wydobył się z mojej piersi. Nie
było już nic. Tylko jedna wielka wirująca przestrzeń wokół
mnie. Kolana się pode mną ugięły. Upadłam na zimną posadzkę…
Brnęłam przez śnieg.
Przedzierałam się przez zaspy. Miałam wrażenie, że moje stopy
zamarzły. Dopiero po chwili zdałam sobie sprawę dlaczego. Odziane
były w obcisłe, czarne, skórzane kozaki na wysokiej szpilce. Nie
potrafiłam w nich iść. Moje nogi wykrzywiały się z każdym ,
nawet najostrożniejszym, krokiem. Potarła ramiona. Śliwkowy
płaszcz ziębił a nie grzał.
Nagle usłyszałam
dzwonek. Podniosłam wzrok i automatycznie odskoczyłam w bok. Z
naprzeciwka, wprost na mnie, jechał pomarańczowy rower, za którego
kierownicą siedziała kilkunastoletnia dziewczyna z szerokim
uśmiechem na twarzy. Jej długie rude włosy opadały na chude,
piegowate, niczym niezakryte ramiona. Zahamowała kilka centymetrów
ode mnie, po czym spojrzała mi prosto w oczy. W jej dużych,
jasnobrązowych tęczówkach dostrzegłam własne odbicie. Jej
chudziutkie ciało zakrywała jednie cieniutka, biała jak śnieg
sukienka na ramiączkach.
- Uważaj jak jeździsz
– rzekłam oskarżycielskim tonem.
Nic nie odpowiedziała.
Kąciki jej warg podniosły się jeszcze wyżej, ukazując sznur
białych zębów.
- Bawi cię to? – Moja
cierpliwość pomału się wyczerpywała. – Jak masz na imię?
- Ginny…
Przez moje ciało
przeszedł dreszcz i nie był on spowodowany ukłuciem zimna. Moja
żuchwa opadła z wrażenia.
- Ja jestem Ginny…
- Nie, ty jesteś
Ginevra. Twoje dzieciństwo się skończyło, kiedy ja odeszłam. Nie
interesuje cię przeszłość, więc ty też mnie nie interesujesz.
Nie licz, że jeszcze kiedyś do ciebie wrócę. Jest mi dobrze
samej. Nawet nie wiesz jak dobrze. Niczym niezmącona wolność.
- Uważasz, że ja
jestem zniewolona? – zapytałam, a po moim policzku popłynęły
dwie słone krople.
- Oczywiście, że tak –
zachichotała ironicznie. – Dorośli są niewolnikami dzieciństwa.
- Ale ja nie mam już
dzieciństwa. Sama to przyznałaś.
Potworne monstrum
podniosło lewą brew. Ten nawyk był mi doskonale znany.
- Więc jesteś w
jeszcze gorszej sytuacji. – Wzruszyła ramionami, po czym położyła
małe stópki na pedały. – Jesteś zdana tylko na siebie, skoro
nie masz nawet swojego właściciela. To smutne. Dorośli potrzebują
czasami dzieci.
Ruszyła, wymijając
mnie zwinnie. Mechanicznie odwróciłam się na pięcie, ale już jej
nie dostrzegłam. Poczułam na twarzy powiew zimnego wiatru.
- Wracaj! – krzyknęłam
do pustej ulicy, a po moich policzkach popłynęło jeszcze więcej
łez. – Nie możesz mnie teraz zostawić…
Kolana się pode mną
ugięły. Boleśnie uderzyłam o oblodzony chodnik.
Krzyczałam. Nie miało
to większego sensu, ale jedyne z czego czerpałam teraz przyjemność,
to ból pozdzieranego gardła. Chciałam skupić się na krzyku. Nie
czuć nic…
Nagle poczułam
szarpnięcie, moje ciało ogarnęła nagła fala ciepła…
Uwielbiam takie momenty. Ginny niczego nieświadoma i Hermiona, która chce ją odzyskać. No ale Ginny pozostaje nieugięta. Została odcięta od swojej przeszłości i nie chce do niej wracać. Współczuję jej, naprawdę. Uważa Severusa za swoją rodzinę, ale musi teraz musi również pamiętać, że gdzieś daleko istnieje jej prawdziwa i biologiczna rodzina. I teraz mam odpowiedź na swoje pytanie. Harry nie jest mężem Hermiony. ;D
OdpowiedzUsuńRobi się coraz ciekawiej. Pozdrawiam.
Wow. Rozdział bardzo, bardzo dobry. Jestem ciekawa, co się stanie z Ginny? Może Hermiona zabierze ją do Nory?
OdpowiedzUsuńCudny szablon, wspaniale dobrane kolory. Nic dodać, nic ująć :)
Pozdrawiam,
Ooooooooooo uuuuuuuuu aaaaaaaaaaaa.
OdpowiedzUsuńJejku, jejku, jejku! Czy ja narzekałam na początku, ze to mi jakoś nie pasuje?!
COFAM TO! O mamuśku, to jest absolutnie GENIALNE! :D
Ja chceć więcej! ;*
zlodzieje-dusz
ciekawy.
OdpowiedzUsuńszkoda że taki krótki ale miał w sobie coś wyjątkowego, ale podobał mi się naprawdę.
Choć rozdział był dość króciutki to jednak było w nim sporo tematu.
szczególnie ta dziwna sytuacja Ginny.
Muszę poczytać wcześniejsze rozdziały by dowiedzieć się co się jej stało że nie pamiętała swojej najlepszej przyjaciółki.
na zakończenie powiem że podobało mi się i z chęcią dowiem się co było dalej o ile mnie oczywiście powiadomisz a możesz zrobić to na: www.niesmiertelna-milosc.blog.onet.pl i jak chcesz możesz poczytać nową historię jaka zaczęła się u mnie;)
Nowy szablon bardzo ładny :) O wiele lepszy od poprzedniego :) I nie ma na nim zegara.
OdpowiedzUsuńAle wracając do notki. Biedna Ginny, że też ta glupia Hermiona musiała ja tak nastraszyć. I na dodatek wspominac o Harrym i rodzinie. A oni pewnie teraz będą chcieli ją szukać.
Mam nadzieję, że Severus coś z tym zrobi (może na przykład napaść na Hermionę w jakimś ciemnym zaułku), bo przecież Ginny jest z nim szczęśliwa i to on jest jej rodziną.
Pozdrawiam serdecznie :)
No, no... to było genialne! Hermiona chce ją odzyskać, ale ona nadal niczego nie pamięta. Początkowo wszystko dzieje się tak szybko, a potem wprowadzasz taką tajemniczość i zaskoczenie. Naprawdę bardzo mi się spodobało. Patrząc na rozdział nie wydaje się on krótki, ale kiedy dobrnęłam do końca zdziwiłam się, że tak szybko to pochłonęłam. Tak mnie to wciągnęło, że nie mogłam się oderwać, a kiedy skończyłam czytać żałowałam, iż rozdział nie był dłuższy. Nic innego mi nie pozostało tylko czekać na kolejny. Mam nadzieję, że pojawi się on jeszcze w tym tygodniu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam :)
Ginevra mnie przeraża. Chociaż tak w sumię myślę, że każdy by się przestraszył, gdyby jakaś obca baba zaczęła nazywać go po imieniu, a potem wtargnęła do domu, gadając jakieś dziwne rzeczy. Ogólnie mówiąc - rozdział jak zwykle świetny. Tyle że tym razem z domieszką niepokoju o Ginny.
OdpowiedzUsuńBardzo fajnie:-) Jak zwykle, nie zabrakło tajemniczości, co mi się zawsze bardzo podobało na Twoim blogu. Jestem ogromnie ciekawa, jak dalej to się to potoczy. Czy Hermiona wyjawi prawdę Ginny? Czy w takim wypadku Ginny jej uwierzy? Znalazłam parę literówek i braków przecinków, ale to nic, nie umniejsza świetności rozdziału:) A, zapomniałabym, Twój nowy szablon jest bardzo ładny. Ta dziewczyna na nagłówku najbardziej mi pasuje do postaci Ginny Weasley, którą sobie wyobrażałam:)) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJejku, na nieufność Ginny jest taka taka, agresywna. ;P
OdpowiedzUsuńWybacz, ze nie skomentowałam poprzedniej notki.
Jestem fanką Twojego stylu pisania. Więc błagam, żebyś nie miała jakiś myśli samobójczych ;P Oczywiście, w postaci nagłego zniknięcia bloga czy coś takiego ;)
Piękny jest ten nowy szablon.
Szczęśliwego Nowego Roku 2011 ! ;) ;*
Przeczytałam i muszę przyznać, że nieźle namieszałaś. Widzę, że Hermiona chce za wszelką cenę dowiedzieć się prawdy i wyjaśnić to, co się stało. :) Biedna Ginny, na pewno w ogóle nie wiem, co się dzieje. Przecież nic nie pamięta...
OdpowiedzUsuńDziękuję, że mnie poinformowałaś na blogu. Faktycznie nie wspomniałam nic o tym wcześniej, lecz teraz, gdy już mi przypomniałaś, bardzo chciałabym Cię poprosić, abyś mnie informowała. Nie zawsze nadążam za wszystkimi nowościami na blogach. Co do Twojego kolejnego rozdziału (powtarzam się chyba i niestety pewnie nie brzmi to szczerze) naprawdę jestem pod ogromnym wrażeniem. Reakcja Ginny na to, co jej się przytrafiło jest taka naturalna i nienaciągana. Poza tym widać, że te migawki obrazów z przyszłości są narazie słabe i przede wszystkim bardzo bolesne dla Ginny. Widać, że bardzo dobrze wczuwasz się w postać Ginny. Jej emocje są takie prawdziwe, nieprzesadzone. Ta swego rodzaju wizja jej dzieciństwa ucieleśniona w młodej Ginny na rowerze przez chwilę była dla mnie mocno niejasna, lecz później przeczytałam ją jeszcze raz i wszystko idealnie ułożyło mi się w głowie. Opisałaś to tak plastycznie, barwnie, niezwykle łatwo Twoje słowa przekształcały się w obrazy w mojej głowie. Jestem pełna podziwu z tego względu. Mimo, że niewiele się dzieje, to Ty potrafisz pięknie udowodnić, że nie samą akcją czytelnik żyje, a opisywanie ulotnej chwili i sentymentalne, wręcz melanchonijne sceny są jak najbardziej ciekawe, jeśli dobrze się je stworzy i wykorzysta. Znalazłam maleńki błąd. Hermiona mówi "odłóż tą różdżkę", a mi wydaje się, że powinno być "odłóż tę różdżkę". Ale to mało istotne.
OdpowiedzUsuńNiecierpliwie czekam na kolejny rozdział i życzę powodzenia w pisaniu!
Czy ja również mam Cię informować?
WOW świetny rozdział. Bardzo się cieszę, że Hermiona nie dała za wygraną i wciąż stara się odzyskać przyjaciółkę. Ginny wciąż niezdająca sobie sprawy z tego, że gdzieś tam jest jej prawdziwa rodzina, która na nią czeka. Myślałam, że jak Ginny usłyszy o swoich rodzicach, rodzeństwie i o Harry'm to coś się w niej obudzi, jakaś chęć poznania prawdy, ale nie, dziewczyna tak jakby się przed tym broniła. Wydaje mi się, że ona boi się poznać prawdę, strach przed bólem ją przygniata. A właśnie ja czegoś nie rozumiem, a mianowicie to Harry jest mężem Hermiony czy nie? Jak wyczytałam to Harry nadal kocha Ginny (tak mówiła Hermiona) czyli nadal na nią czeka pełen nadziei, prawda?
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że w kolejnym rozdziale dowiem się czegoś więcej i liczę, że Hermiona tak łatwo nie da za wygraną, hehe.
Boski rozdział. Dziękuję za powiadomienie i czekam na kolejny. Trzymaj sie cieplutko. Pozdrawiam,
Dlaczego Ginny boi się Hermiony? Co w niej takiego strasznego? A ta akcja z przeszłością... To jej się śni? O rany... Mini Ginny była trochę przerażająca... Już sobie wyobrażam ten jej wyraz twarzy...
OdpowiedzUsuńgenialna notka. ta koncówka... ach, myślałam,że to będzie jakieś wspomnienie, ale nie było - i dobrze, bo po pierwsze udało Ci się mnie nieźle zaskoczyc, po drugie - byłoby to stanowczo za szybko, a po trzecie - ta wizja (jeśli można to tak nazwac) była o wiele abrdziej sugestywna niż jakieś wspomnienie - jak na mój gust to ona chce przypomnieć sobie przeszłość, tylko się boi. Hermionę bardzo popieram, cieszę się, że nie odeszła i mam nadzieję, że nie odpuści. nieźle by było,jakby Severus teraz wszedł, bo na pewno by się rozpoznali i chyba obie stornyh nie byłyby zachwycone... No, jestem coraz ciekawsza, jak zamierzasz poprowadzić to zdecydowanie oryginalnie opowiadanie. Ginny nigdy nie była moją ulubiona postacią, moze dlatego, że nie lubię Harry;ego, ale Ty mnie do niej zdecydowanie przekonałaś;p
OdpowiedzUsuń