czwartek, 7 kwietnia 2011

Śmierć nie daje za wygraną V


  Poczułam ostry zapach alkoholu zmieszanego z ludzkim potem.  Wierzchem dłoni zasłoniłam usta. Modliłam się w duchu, aby żołądek okazał się pusty i nie zaprezentował wszystkich swoich wnętrzności.
     Dopiero później dostrzegłam chudego, niezbyt wysokiego mężczyznę. Zapuszczony to chyba najdelikatniejszy przymiotnik, jakim mogłabym go opisać. Całą twarz miał zarośniętą. Usta przykrywała skołtuniona , czarna broda, a czoło gęste brwi. Oczy skrywał za powykrzywianymi okularami bez jednego noska. Na głowie nie było lepiej. Włosy w tym samym kolorze co zarost wyglądały, jakby nie mył ich od kilku miesięcy. Jego ubranie było jednym wielkim zbiorowiskiem brudu i bakterii - stare połatane spodnie i przepocona koszulka.
     Patrzył na mnie tak, jakby właśnie zobaczył ducha. Znałam to spojrzenie. U Hermiony, w czasie naszego pierwszego spotkania, było takie samo. Odruchowo wtuliłam się w tors Oskara.
     - Więc to prawda – rzekł napastnik, nie spuszczając ze mnie oczu. – Ty, żyjesz…
     - Proszę się odsunąć – syknął Oskar, nie tracąc z tonu głosu nutki profesjonalizmu. – Przenosimy pacjętkę na inny oddział.
     Byłam mu wdzięczna, że tak szybko załapał, co ma robić.
     - Aha – szepnął ten przybyły – więc tak to wygląda w profesjonalnych szpitalach.
     - Niech pan stąd wyjdzie dobrowolnie. Inaczej poproszę ochronę, aby się panem zajęła. Poza tym, jest pan pod wpływem alkoholu i…
     - Nie praw mi morałów, doktorku. Wynoś się stąd. Muszę z nią porozmawiać.
     - Nie znam cię – szepnęłam niepewnie. Doskonale wiedziałam, że najprawdopodobniej nie mam racji.
     - No coś ty, Ginny – powiedział, robiąc kilka kroków w moją stronę. Czułam jeszcze dokładniej jego smród.
     - Mój aniołku – kontynuował. – Hermiona mówiła, że straciłaś pamięć, ale mnie na pewno kojarzysz. To ja, Harry.
     Harry, Harry, Harry, Harry Potter. Chłopak, który uratował świat, a nie potrafił własnej dziewczyny, właśnie stał naprzeciw mnie. A żeby tego było mało, tą dziewczyną byłam ja. Zdrada boli, ale co jeśli ktoś zdradza cię z całą społecznością. Bo cóż jest ważniejsze, dramat jednostki czy ogółu?
     - Musiał mnie pan z kimś pomylić – jęknęłam mało przekonująco.
     - Oczywiście, że nie. Ginny, moja kochana, teraz już zawsze będziemy…
     - Pan jest pijany – przerwał mu Oskar.
     Harry zupełnie olał jego słowa i podszedł do nas. Jego śmierdząca, brudna dłoń dotknęła mojego policzka. Wzdrygnęłam się. Po chwili jednak cofnął się jak poparzony i wyciągnął z kieszeni długi przedmiot. Doskonale wiedziałam co to jest, jednak Oskar zachichotał nerwowo.
     - Niech pan się nie wygłupia z tym patykiem – rzekł.
     - Zobaczymy, jak za chwilę będziemy rozmawiać.
     - Stój! – krzyknęłam. – My nie jesteśmy uzbrojeni. Czego chcesz, co chcesz wiedzieć?
     Sama nie wiedziałam, dlaczego właściwie daję za wygraną. Może ze strachu? Bałam się o siebie i o nieświadomego niczego Oskara.
     - Dlaczego nie wróciłaś? – zaczął przesłuchanie z szalonym uśmiechem na twarzy.
     - Bo nikogo z was nie pamiętam.
     - Myśleliśmy, że nie żyjesz. Nawet się ożeniłem z Cho. Rozumiesz? Ja i ona, to przecież dwa odległe światy, a nawet mamy dwójkę dzieci. Chłopca i dziewczynkę. Chłopiec ma na imię…
     - Skończ! – przerwałam mu. – Nie wiem, kim jest Cho i nie obchodzą mnie twoje relacje z rodziną. Po prostu pozwól mi odejść…
     - Nie, kochanie, teraz będziemy na wieki razem.
     - Severus ci na to nie pozwoli – wypaliłam bez zastanowienia.
     - Kto? Severus? Severus Snape? Przecież on nie żyje. Sam byłem świadkiem jego śmierci.
     Zamilkłam. Nie miałam zamiaru powiedzieć nic więcej. Oskar posadził mnie na łóżku i zbliżył się do Harry’ego. Najwyraźniej chciał go wyrzucić siłą. Jednak Potter był szybszy. Machnął różdżką, z której końca wyleciały czerwone iskry. Uderzyły one w wazon po mojej prawej stronie, który roztrzaskał się na drobne kawałki. Na twarzy Oskara zagościł strach zakryty cynicznym uśmiechem.
     - Co ty wyprawiasz? – zapytał lekko zmieszany. – Zupełnie ci odbiło?
     Nagle coś we mnie wstąpiło. Zupełnie nie panowałam nad napływem emocji i adrenaliny, której zbyt duże ilości skumulowały się w moich tętnicach. Nienawidziłam go z całego serca. Był skończonym kretynem, przez którego całe moje życie stanęło wiele lat temu do góry nogami. A teraz, kiedy miałam wrażenie, że już się ułożyło i jest dobrze, to znów się pojawił i żąda bezgranicznego oddania. O nie! Nie pozwolę mu na to. Nie będzie traktować mnie jak przedmiotu.
     W jednej chwili dostrzegłam wózek z lekami i środkami opatrunkowymi. Był na wyciągnięcie ręki. Harry już szeptał formułkę kolejnego zaklęcia, jednak to nie miało spudłować. Oskar był jego celem.
     Trzask…
     Mebel na kółkach śmignął po śliskiej podłodze i uderzył go na wysokości bioder. Potter nie utrzymał równowagi i upadł na podłogę, a na niego zwalił się wózek. Słyszałam tylko, jak syknął z bólu. Pod moje stopy poturlała się różdżka z ciemnego drewna. Chwyciłam ją do ręki. Była dość długa, gładka i giętka. Automatycznie schowałam ją do kieszeni spodni.
     - Idziemy? – Usłyszałam lekko podenerwowany głos Oskara. Nie czekając na odpowiedź, wziął moje mocno zmęczone ciało w ramiona.
     Nawet nie wiem, kiedy zasnęłam.
     - Kiedy urosną mi włosy? – zapytałam go, kiedy zmieniał mi opatrunek na głowie.
     - Już trochę urosły – odpowiedział.
     Choć sprawiał inne wrażenie, to starał się być naprawdę delikatny. Nigdy nie zadawał mi niepotrzebnie bólu.
     - Pokażesz mi dzisiaj lusterko?
     - Sam nie wiem… Jesteś pewna?
     - Tak… - szepnęłam. – Jestem pewna.
     Chwycił mnie za ramiona i postawił na nogach. Zachwiałam się niebezpiecznie, jednak nie upadłam. Był przy mnie.
     - Kręci ci się w głowie? – zapytał.
     - Troszkę.
     Zrobiłam kilka niepewnych kroków. Szliśmy bardzo wolno. Czułam się człowiekiem, kiedy mogłam stanąć na własnych nogach.
     - Obiecaj mi, że nie będziesz histeryzować.
     - Nigdy nie histeryzuję. Czasami tylko trochę płaczę – odpowiedziałam zgodnie z prawdą.
     - Nigdy nie zauważyłem.
     - Bo nie robię tego przy tobie.
     Stanęliśmy przed lekko zabrudzonym lustrem. Nie krzyknęłam, jednak po moim policzku popłynęła samotna łza.
     - Byłam ładna? – jęknęłam, pociągając nosem.
     - Będziesz ładna – odpowiedział, a ja uwierzyłam mu na słowo. 
 

11 komentarzy:

  1. jestem pierwsza;p
    i dziękuje że mnie powiadomiłaś.
    normalnie kocham tego bloga.
    jesteś rewelacyjna wiesz?
    I masz w sobie coś wyjątkowego.
    na początek powiem że śliczny szablon.
    piszesz nie tylko wspaniałe opowiadania ale i Tworzysz cudowne szablonowe dzieła.
    tylko pozazdrościć.
    co do rodziału podobał mi się.
    byłam zaskoczona spotkaniem Harrego i Ginny ale wyszło Ci całkiem nieźle.
    trochę brutalne ale i poruszające.
    Harry jakiego się nie spodziewałam.
    oczywiscie czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach... Harry. Co on ze sobą zrobił? Jak on mógł się tak stoczyć? I wbrew pozorom nie chodzi mi o jego wygląd. Nie każdy musi być piękny, nie? Ani nawet dbać o siebie... Mógł uznać, że już nie ma po co, dla kogo dobrze wyglądać. Mógł od wielu dni być w podróży (na przykład szukać Hermiony) i nie mieć czasu na takie drobnostki, jak mycie czy zmiana ubrań. Mogło mu się mydło skończyć, mógł nie mieć warunków, mógł nawet popaść w rozpacz myśląc, że Hermiony już się nie odratuje i po prostu się zalać w trupa! I ja to zrozumiem! Ale JAK on mógł się związać z Chang?! Przecież on ma takie możliwości. Wybraniec, wybawiciel świata, bohater wojenny, swoją drogą wygląda też całkiem nieźle (oczywiście jak się myje) - dziewczyny pewnie mu do stóp padają, a on wybiera JĄ. Gdzie tu logika? A przecież był całkiem mądry...
    Jedno mnie strasznie ciekawi... Kiedy i jak niby Severus umarł? Musisz bardziej rozwinąć ten wątek, bo jak nie, to... cóż, zaboli mnie to. A skoro już jesteśmy przy tym temacie, to Sev tak się troszczył o Ginny, och, ach, rozpływam się. Ciekawe, czy mnie też by tak traktował, gdyby, powiedzmy, znalazł mnie na wpół żywą w byłej kryjówce martwego od niedawna Czarnego Pana? Pewnie nie, ale pomarzyć można...
    Mam nadzieję, że Oskar pomoże Ginny pojechać do domu, a Harry jeszcze przez jakiś czas nie będzie im robił problemów. I kiedy wreszcie wróci Severus?

    OdpowiedzUsuń
  3. Ha, jestem trzecia! Aż jestem z siebie dumna, ponieważ zwykle, kiedy zamierzam dodać komentarz pod Twoim najnowszym rozdziałem, okazuje się, że przede mną wpisało się już sporo osób:D
    Jejuniu, zawiodłam się na Harrym i to bardzo. W całym cyklu HP rzadko okazywał słabości, a jeśli już zdarzały się takie momenty, to nie przypominam sobie, by kiedykolwiek załamał się do tego stopnia! No cóż, alkohol to niebezpieczny sposób na smutek... Zdziwiło mnie, kiedy Harry oznajmił, że ożenił się z Cho. Wiesz, że ja jeszcze przed premierą HP6 miałam nadzieję, że oni jednak będą ze sobą? W przeciwieństwie do wielu fanek Pottera, ja polubiłam Cho Chang, więc w sumie cieszę się, że w Twoim opowiadaniu to ona zastąpiła Ginny, a nie jakaś inna dziewczyna pokroju np. Romildy Vane. Bardzo mi się spodobał opis tego zdenerwowania Ginny, kiedy popchnęła na Harry' ego ten wózek. Mimo, że scenka była dość krótko opisana, to doskonale ją sobie wyobraziłam:)
    Powiem Ci, że okropnie poruszyło mnie Twoje osobiste stwierdzenie na końcu, już pod notką: "Cóż, życie ludzkie jest marne i tyle". Prawda, niestety. W moim przypadku wręcz dobijająca. Już od jakiegoś czasu męczy mnie wyciągnięty przez mnie wniosek, że żyję już na tym świecie prawie szesnaście lat i do tej pory nic ciekawego nie zrobiłam, nie osiągnęłam niczego, z czego w tej chwili jestem dumna i nawet nie mam jakichś bardzo ambitnych planów ani celów na przyszłość:(
    Dobra, dość smęcenia o moim nudnym życiu, chciałam jeszcze zwrócić uwagę na trzy błędy, które pojawiły się w rozdziale. Tylko trzy, więc jest całkiem nieźle:
    "– Przenosimy pac jętkę na inny oddział." - pacjentkę
    "- Nie znam cię – szepnęłam nie pewnie." - niepewnie
    "A żeby tego było małą, tą dziewczyną byłam ja." - mało
    Takie tam drobiazgi:)
    Widzę, że zmieniłam szablon:-] Należą Ci się gratulację za talent, serio:) Jak zwykle, szablon urzekający^^ Przejrzałam też Twoje najnowsze dzieła w Nagłówkowni, te z Draconem i Severusem są świetne. Najbardziej spodobały mi się kolory, są idealnie dobrane do ich osobowości. Brawo:)
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Condawiramurs14 lipca 2012 17:42

    zdecydowanie nie w stylu Harry;ego jakiego znamy, ale czy aż tak nieprawdopobne? jak dla mnie zawsze myślął o sobie, żeniąc się z Cho też. choć dziwne, że Ginny tak od razu zareagowała na jego słowa aż tak ostro, jakby dokładnie pamiętała, kim jest. ponadto cieszę się że wreszcie pokaząłaś ja jako osobę walczącą, dawno taka tutaj nie byla i trochę mnie to martwiło

    OdpowiedzUsuń
  5. Serce mi się kraję... Taki Harry, mój biedny Harry :(
    Ale nie przepraszaj za niego, jest niesamowity. Wspaniały obraz człowieka, który wygrał, ale tak naprawdę wszystko stracił. Pani Rowling tak gładko pozwoliła im wszystkim wrócić po wojnie do normalności, a to przecież wcale nie jest proste. Załamany, zniszczony Harry. Cudo, choć serce się nadal kraje.
    Mam tylko nadzieję, że jakoś to się ułoży, może kiedyś pokażesz, że Harry i Hermiona się pozbierają? Że Ginny im wybaczy, będzie dla nich bardziej wyrozumiała, a oni dla niej? Że każde z nich zacznie żyć własnym, nowym życiem, szanując to drugie? Ciekawa jestem bardzo, jak to się potoczy ! Nieco wstrząsająca notka, ale bardzo przypadła mi do gustu!

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie wiem co powiedzieć... Harry`ego wyobrażałam sobie zawsze jako zadbanego, niewiarygodnie smutnego człowieka, który do nikogo się nie odzywa i siedzi w swojej bibliotece czytając książki i próbując dowiedzieć się jak można odnaleźć lub wskrzesić Ginevrę, a tu taki żul! I jeszcze w dodatku mąż Cho! Jestem zdegustowana jego zachowaniem... Rozumiem, że pogrążył się w rozpaczy, a smutki topi w alkoholu, ale umyć się nie zaszkodzi, prawda? Zaiste, przerażające, przerażające... [jestem siódma, buahaha!]

    OdpowiedzUsuń
  7. Dziwnie się porobiło. Nie spodziewałam się, że przedstawisz Harry'ego w takim stanie. Nie spodziewałam się również, że poślubi Cho. czy tam wszyscy stali się psychiczni? Bo wygląda na to, że tak. Hermiona, Harry, Ron pewnie też.
    No, ale cóż. Mimo wszystko rozdział bardzo mi się podobał i po prostu pokochałam Oscara. jest troskliwy i taki miły, ale i bardzo odważny. po prostu idealny.
    Czekam na NN.
    Pozdrawiam :)
    [przeciwnosci-zycia]

    OdpowiedzUsuń
  8. Nowy szablon jest śliczny :) Ha ha, jestem fajna, bo znów to mogę napisać ^ ^.
    A co do notki, no cóż Harry nieźle się stoczył. Kurczę, ale czy Cho (czemu ta głupia zołza?) jeszcze z nim wytrzymuje. Ja bym na jej miejcsu z domu takiego wyrzuciła.
    Tak, Ocsar przedstawił typową reakcję mugola na widok różdżki. Dobrze, że nic mu się nie stało, bo inaczej jak by się Ginny z tamtąd wydostała. No i Potter stracił różdżkę, mam nadzieję, że na zawsze (wiem wredna jestem ^ ^).
    Niech się już Severus pojawi. Tutaj przynajmniej był we wspomnieniu, ale fajnie by było gdyby już wrócił.
    Z niecierpliwością czekam na ciąg dalszy.
    Pozdrawiam serdecznie :)

    [wspomnienia-severusa]

    OdpowiedzUsuń
  9. Nie. Zapewne nie będziesz zadowolona ale nie podoba mi się pomysł z Harrym pijakiem. Absolutnie. Jeszcze szalona Hermiona to ok ale do tego jeszcze Harry? To wygląda dość karykaturalnie, tak jakby cały czarodziejski świat upadł po pokonaniu Voldemorta. Poza tym dlaczego nikt z rodziny nie przyszedł po Ginny? Na przykład Ron? Miałam też nadzieję, że motyw, w którym Harry powiedział, że osobiście widział śmierć Severusa rozwiniesz trochę bardziej. A propos to Snape mógłby wreszcie dać jakiś znak życia.

    OdpowiedzUsuń
  10. ...... nie tak wyobrażałam sobie Harry'ego! Naprawdę! Pokazałaś go w takiej nietypowej sytuacji.. Czemu każdy związek Harry'ego, jeśli nie żeni się z Ginny, kończy się małżeństwem z Cho? To jest ciekawe.. ;D Przez chwilę myślałam, że Oskar za chwilę będzie Ginevrę wypytywał co się tu dzieje, ale tak nie było i dobrze, niech za ciekawy nie będzie ! Wszyscy powariowali. Tylko Ginny jest normalna.

    OdpowiedzUsuń
  11. Z jednej strony cieszę się, że pokazałaś obłąkanie Harry'ego i jego alkoholizm, a;le z drugiej to mi zupełnie do niego nie pasowało. Po prostu poddał się i już. Takie Harry'ego nie chcę znać. Jeśli chodzi o Ginny, to nie dziwię się, że nie chciała go znać. W pewnym stopniu obwinia go za to, co jej się stało. I po raz kolejny podziwiam Oscaram za to, że pomaga Ginny. ;)

    OdpowiedzUsuń