Lustro
w ozdobnej ramie od lat pokazuje prawdę o moim ciele. To w nim
pierwszy raz widziałam swoje odbicie. To ono ukazało rany, których
wspomnienie obrzydza do dnia dzisiejszego.
Teraz znów stoję przed
nim. Włosy ponownie stały się krótkie, ciało wychudzone. Jedynie
skóra jest gładka i dobrze nawilżona. Nie ma ropy, nie ma krwi,nie
ma pęcherzy, nie ma ran. Pozostały blizny, może nie są one
widoczne na pierwszy rzut oka, ale jakby się mocno przyjrzeć...nie!
Szukam ich specjalnie, robię to na siłę.
Mam na sobie czarną,
obcisłą sukienkę bez ramiączek. Odsłania moje kościste kolana.
Na stopach mam czerwone pantofle na wysokim obcasie. Wyglądam jak
nie ja.
Chwyciłam tusz do rzęs i
już chciałam go nałożyć, jednak przerwał mi jego głos.
- Nawet nie próbuj - rzekł.
W gładkiej tafli lustra
zauważyłam, że się zbliża.
- Bo jeszcze sobie krzywdę
zrobisz - dokończył, odwracając mnie. Spojrzałam mu prosto w
oczy.
- Severusie, nie teraz,
będziemy spóźnieni.
- Naprawdę chcesz tam iść?-
zapytał, pieszcząc delikatnie mój kark.
- Oskar zapraszał nas już
na trzy przyjęcia - odpowiedziałam zrezygnowana.
- Czwarte też będzie.
- To jest czwarte...
- No to piąte.
Jego wargi musnęły moje
usta. Po chwili zaczęliśmy całować się namiętniej. Jego język
przesuwał się pomału po moich wargach. Jednym ruchem uniósł moje
ciało. Splotłam nogi w jego tali. Sukienka podniosła się
niedyskretnie. Przez cienką, koronkową bieliznę czułam jego
dłonie. Zatopiłam dłonie w jego włosach.
- Nie teraz - szepnęłam w
przerwie na zaczerpnięcie oddechu. - Severusie, Oskar na nas czeka.
- Wyślemy mu
wiadomość.Napiszesz, że źle się czułaś.
- Ale... a zresztą, niech
ci będzie.
Severus położył mnie na
miękkim łóżku zasłanym atłasową pościelą. Nigdy nie
rozbieraliśmy się nawzajem. Nasze rytuały tego nie
przewidywały.Zrzuciłam szpilki i odpięłam zamek sukienki.
Ześlizgnęła się po moim ciele niczym jedwab.
Nigdy nie zapytałam go o
Harry'ego i Hermionę. Nie chciałam wiedzieć, co im zrobił.
Najważniejsze, że już nigdy ich nie zobaczyłam.
Badał każdy skrawek mojego
ciała. Robił to za każdym razem tak, jakby sądził, że znajdzie
na nim coś nowego. Jego język drażnił moje piersi. Jęknęłam
cicho. Nie lubiliśmy kochać się w krzyku, intymna była jedynie
cisza...
Okna były zasłonięte.Jedyne
światło dawały cztery śnieżnobiałe świece. Ich płomienie
tańczyły w rytm naszych przyśpieszonych oddechów. W pokoju unosił
się duszący zapach perfum. Czułam się bezpieczna w jego
ramionach. Kiedy był blisko, wszystkie biesy przeszłości uciekały
w popłochu.
- Ginny - rzekł, a jego
głos był dziwnie spięty. Patrzył na mnie niepewnie.
- Coś się stało? Odkąd
wróciłeś zachowujesz się dziwnie. Nie martw się o mnie. Ja już
na prawdę czuję się le...
- Nie o to chodzi - przerwał
w połowie słowa. - Mam coś dla ciebie.
- A z jakiej to okazji?
Nie odpowiedział nic.
Wyciągnął w moją stronę czarną różdżkę. Uśmiechnęłam się
gorzko, kiedy ujęłam ją w dłonie.
- Mam już jedną, której w
dodatku nie mogę używać.
- Ta jest cenniejsza.Teraz
ty jesteś jej właścicielką.
- O czym ty mówisz?
Odwrócił się na pięcie i
odszedł.
Był nadzwyczaj delikatny.
Wiedział, że z łatwością może sprawić mi ból. Nie odczuwałam
tego jak inne kobiety. Potrzebowałam więcej pieszczot,więcej
uwagi, więcej cierpliwości.
Łaskocze delikatnie
wewnętrzną stronę moich ud. Po chwili czuję go w sobie. Mieszanka
ciepłych soków spływa po moich nogach i brudzi świeżą pościel.
Oddycham głośniej i szybciej, ale on wie kiedy skończyć.
- Co czułaś,kiedy
zobaczyłaś Pottera?
- Byłam... wściekła.Nie
wiedziałam czego ten facet chce. Nie chciałam mieć z nim nic
wspólnego. Rozumiesz? Kompletnie nic...
Leżę na nim. Opieram głowę
na jego torsie. Wsłuchuję się w nadal przyspieszony rytm jego
serca. Uspakaja mnie. Jego dłonie błądzą po moich nagich plecach.
Kreśli abstrakcyjne kształty na moich łopatkach.
- Boli cię? - pyta,
przeczesując palcami moje krótkie włosy.
- Nie, no może trochę, ale
to nic...
- Nie chcę, abyś
cierpiała.
- Nie cierpię, jestem
szczęśliwa.
Zapada dłuższa chwila
milczenia. Zamykam oczy. Nie myślę. Udaje mi się powstrzymać
natłok obrazów, które tłoczą się w mojej głowie.
- Severusie, kochasz mnie?
- Cóż to za głupie
pytanie?
- Po prostu odpowiedz...
- Tak... kocham cię,
Ginny...
...i żyli długo i
szczęśliwie...
***
Nie lubię się żegnać. No
cóż, to mój pierwszy raz, muszę jakoś wypaść.
Dziękuję tym, którzy
śledzili losy Severusa i Ginny od początku i nie tylko. Dziękuję
za to, że spodobał wam się mój pomysł, a nie kręciliście
nosami i głowami, myśląc: Boże, co ta wariatka wymyśliła...
Dziękuję sobie, że się nie bałam i nie zmieniłam fabuły w
ostatniej chwili.